Chciałam coś powiedzieć. Wykrzyczeć mu w niezbyt miły sposób aby sobie poszedł, ale niestety za każdym razem gdy otwierałam usta moje gardło zaciskało się i nie mogłam, nie potrafiłam się odezwać. A może i nawet nie chciałam.
Z odrętwienia wyrwał mnie Sam, kładąc swoją brudną od smaru dłoń na moje ramie. Szybko odwróciłam głowę w jego stronę, strącając jego rękę.
-Dlaczego on tu jest?
Chłopak wpatrywał się we mnie jakby toczył jakąś wewnętrzną walkę, czy mi powiedzieć prawdę czy skłamać. Lepiej dla niego gdyby jednak powiedział mi prawdę. Bo gdy dowiem się że mnie okłamał nie ręczę za siebie.
-Więc? -spytałam ponownie.
-Pamiętasz jak pare dni temu mówiłem Ci że do miasta przenosi się najlepszy z północnej Anglii i dobrze by było gdybyś z nim pogadała o przyłączeniu się do nas?
Przytaknęłam. Racja, jakieś trzy dni temu coś wspominał o jakimś kolesiu. Oczywiście byłam przeciwna temu pomysłowi, ponieważ w moim składzie nie licząc Sama, są same dziewczyny a on..no on jest po prostu facetem. Lecz później Baker przekonał mnie aby chociaż z nim pogadać.
-Więc oto i jestem aby, pogadać -usłyszałam głos Harry'ego który silnie zaakcentował ostatni wyraz. Momentalnie odwróciłam się w jego stronę.
-Chyba sobie żartujesz -prychnęłam. Chłopak pokręcił głową uśmiechając się słodko. Co? Słodko? Fuj nie.
Jeszcze raz odwróciłam się w kierunku Sama ale okazało się że go tam nie było. Zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. Pierdolony dupek. Wróciłam wzrokiem do Harry'ego, który stał z rękoma w kieszeniach wpatrując się we mnie.
-Zmieniłaś się przez te cztery lata -mruknął, jeszcze raz lustrując mnie z góry na dół. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. I żeby nie było niedomówień- to nie był ten miły dreszcz. Postanowiłam zignorować co powiedział i wskazałam mu drogę do wyjścia grzecznie mówiąc że ma stąd wyjść.
-Nie pogadasz ze mną? Nie widzieliśmy się tak długo -zaczął iść w moją stronę, a ja zrobiłam kilka kroków w tył wpadając na ścianę. Ja to mam szczęście.
-Nie mamy o czym rozmawiać. Nie po tym co mi zrobiłeś.
Harry zacisnął pięści i zmrużył oczy podchodząc jeszcze bliżej. Kiedy już był dostatecznie blisko mnie,oczywiście za blisko jak na mój gust, oparł się o ścianę kładąc ręce po obu stronach mojej głowy. Wiedział że teraz nie ucieknę.
-Dobrze wiesz, że to nie byłem ja. Nie mógłbym Ci tego zrobić -powiedział spokojnie. Zbyt spokojnie jak na niego.
-Gdybyś to nie był Ty to nie siedziałbyś przez to trzy lata! -krzyknęłam i zebrałam w sobie siłę aby go odepchnąć i dostać trochę przestrzeni.
-Twój ojciec mnie tam wsadził -syknął- A nawet nie było wystarczających dowodów, nie sądzisz że to dziwne?
Nie odpowiedziałam. Ruszyłam w kierunku wyjścia mijając go bez słowa. Na całe szczęście nie próbował mnie zatrzymać.
Kiedy byłam już przy drzwiach usłyszałam jego szorstki głos.
-To nie koniec Cassy. Udowodnię Ci że jestem niewinny.
~*~
Kiedy wróciłam do domu było już po pierwszej a Letty smacznie spała na kanapie. Znalazłam jakiś koc i przykryłam jej żeby czasami nie zmarzła. Zrobiłam sobie jeszcze coś do jedzenia i poszłam pod prysznic.Przypomniały mi się te ostatnie lata. Te lata kiedy się zbierałam, budowałam mury wokół siebie i ufałam nie licznym. Przypomniało mi się wszystko, zaczynając od tego co zrobił Harry kończąc na naszym dzisiejszym spotkaniu.
Zastanawiałam się nad jego słowami. 'Nie było wystarczających dowodów'.
Gdyby nie było wystarczających dowodów tata nie zamknął by go w więzieniu prawda? Oczywiście że prawda, przecież nie da się kogoś wsadzić jeżeli się nie ma na niego chociaż jednego dowodu. A tata je miał. I to nie jeden. Wszystkie mi pokazał.
Ale jak je sfałszował? A jak wrobił w to Harry'ego?
Pokręciłam głową, zakręcając kurek i wychodząc z kabiny. O czym ja w ogóle myślę? Przecież tata by tego nie zrobił. Jest dobry, kochany a co najważniejsze uczciwy i sprawiedliwy.
Uśmiechnęłam się, obtulając się miękkim białym ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do pokoju. Założyłam czystą bieliznę i poszukałam jeszcze jakaś piżamkę.
Przebrałam się i usiadłam na łóżku. Postanowiłam jeszcze zrobić sobie na noc warkocza aby rano mieć lekkie fale.
Po skończeniu, opadłam głową na poduszki patrząc w sufit. Nie myślałam, nie zastanawiałam się nad niczym. Po prostu tak leżałam i gapiłam się w białą powierzchnię bez większego celu.
W końcu postanowiłam przewrócić się na bok i spróbować zasnąć.
Chwilę się męczyłam ale w końcu oddałam się w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Nie zasłoniłam okna więc kiedy pojawiło się słońce pierwsze promienie wpadły do mojego pokoju budząc mnie.
Wstałam niechętnie i udałam się do łazienki. Wykonałam wszystkie poranne czynności po czym wróciłam do pokoju. Stanęłam przed szafą i zaczęłam szukać jakiś ubrań na dziś.
Po wielkich trudnościach w dopasowaniu stroju w końcu mi się udało. Postanowiłam założyć białą bokserkę, narzucić do tego czerwoną koszulę i wziąć czarne krótkie spodenki. Na nogach oczywiście miałam trampki.
Jeszcze chwile stałam przed lustrem zastanawiając się czy mój strój będzie adekwatny do pogody ale później tylko wzruszyłam ramionami idąc do kuchni.
W pomieszczeniu zastałam moją przyjaciółkę która właśnie wlewała mleko do miski z płatkami. Przywitałam się z nią uśmiechem i zabrałam jabłko ze stołu,później idąc nalać sobie soku.
-Twoje śniadanie to jabłko? -spytała. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami patrząc na nią. Spojrzała na mnie wywracając oczami i zaczęła jeść płatki.
Swój 'posiłek' skończyłam oczywiście wcześniej niż ona więc poszłam do salonu i włączyłam sobie telewizję. Po paru chwilach dołączyła do mnie dziewczyna. Była już w pełni ubrana, gotowa do wyjścia co mnie trochę zdziwiło. Myślałam że zostanie i pogadamy sobie trochę jak to mamy w zwyczaju.
-Robisz coś dzisiaj? -spojrzałam na nią zdezorientowana lecz zaraz przypomniałam sobie że po ostatniej wpadce kazałam jej pytać się mnie czy jestem zajęta czy nie. To utrudnia wiele spraw, oczywiście w jakiś sposób niszczy naszą przyjaźń ale nie mam wyboru. Ona nie może się dowiedzieć o mojej drugiej stronie.
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się szeroko kręcąc głową. Zapiszczała i podskoczyła a zaraz znalazła się obok, przytulając mnie.
-To świetnie! Bądź gotowa na piętnastą. Pójdziemy na małe zakupy -odsunęła się ode mnie a ja nadal nie przestając się uśmiechać uniosłam jedną brew.
-Małe?
Spojrzała na mnie mrużąc oczy a po chwili wybuchła śmiechem. Wytknęła mi tylko język i zniknęła.
Sprawdziłam godzinę. 09:03. Westchnęłam i położyłam głowę na oparciu kanapy. Mam prawie sześć pełnych godzin dla siebie.
_____________________________________
Helloł!
Okej, więc tak rozdział miał być już wczoraj ale miałam zmieniany router i nie miałam internetu.
Blog ma już ponad 650 wyświetleń czego serio się nie spodziewałam. Dla niektórych to może być niewiele ale dla mnie to dużo więc dziękuję wam :)
Do następnego! x
Jeżeli przeczytałaś/eś, proszę zostaw komentarz.